Blizna to dziwny twór. Powstaje na skutek zranienia, operacji i tym podobnych wydarzeń, na skutek których skóra doznaje przerwania swojej ciągłości. Wydawałoby się więc, że skoro przez całe życie powstaje tyle sposobności do powstania tego tworu to ten twór sam w sobie będzie tak samo idealny jak pozostałe części. Otóż... NIE. Blizna w żaden sposób nie jest idealna, nie ważne jak bardzo człowiek by się starał. Do ideału jej bardzo daleko. Wiadomo, można próbować ten ideał osiągać. I to właśnie jest mobilizacja.
Do mobilizacji trzeba się zmobilizować. Mi idzie to bardzo opornie. Przede wszystkim trzeba zaakceptować to, że mobilizacja wiąże się z bólem. Mniejszym lub większym, ale jednak. Druga sprawa to ta, że ciężko mi to zrobić samemu- ja nie zrobię tego odpowiednio mocno. Spotykam się więc z fizjoterapeutą- i tu techniczny problem czasoprzestrzeni. Kiedy jednak już uda nam się spotkać to mobilizacja polega na masowaniu, rozcieraniu, przesuwaniu, marszczeniu. Nie używamy do tego żadnych maści, kremów czy olejków. Wspomagamy terapię laserem.
Blizna musi dojrzewać. Przebudowuje się, zmienia. Nie mam pojęcia jak posiadanie EDS wpłynie na ten proces. Blizna na kolanie była uciążliwa i gruba. Obecna blizna na łokciu też jest już szersza niż na początku. Pozostaje czekać i obserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz